Dr. Seks

Ekspresja seksualności

2

Sypialnia najmniej ze wszystkich możliwych miejsc nadaje się do walki o dominację. A zatem o tym, komu przypadnie rola aktywna, a komu bierna, partnerzy powinni zadecydować w trakcie angażującej i radosnej gry wstępnej, z której jasno wyniknie, co właśnie tej nocy będzie najbardziej naturalne, przyjemne, satysfakcjonujące i twórcze dla obojga. W dzisiejszych czasach większość par lubi urozmaicać współżycie zmianą pozycji i ról, co pozwala w pełni doświadczyć wszelkich niuansów własnej natury, posiadającej – niezależnie od płci – pierwiastki męskie i kobiece. Tak właśnie być powinno, bowiem mężczyźni i kobiety końca XX wieku dawno odrzucili tradycyjny podział ról nie tylko w seksie, lecz także we wszystkich innych dziedzinach życia.

Mężczyźni nie zawsze pragną odgrywać rolę „macho” – zdobywcy, dążąc czasem do ujawnienia bardziej wrażliwych stron swej natury, podczas gdy ambicję kobiet dawno przestało zaspokajać sprowadzanie ich udziału w akcie seksualnym wyłącznie do „biernego uczestnictwa”. Ponieważ w naszej seksualności, jak w zwierciadle, odbija się zawsze to, czym w istocie jesteśmy, w żadnym związku nie powinno zabraknąć ochoty i miejsca na wzbogacenie tej strefy życia, poprzez którą przemawia całe bogactwo naszych niepowtarzalnych osobowości.

Na przestrzeni ostatnich trzydziestu lat kobiety zyskały sobie taki zakres seksualnej wolności, jakim nie mogły się cieszyć nigdy przedtem. Być może przyczyniła się do tego powszechna dostępność skutecznych metod i środków antykoncepcyjnych, wyzwalająca ze strachu przed niechcianą ciążą i ograniczeniami własnej biologii, pozwalająca nacieszyć się do woli intymnością i przyjemnościami seksu. Panie dowiedziały się z niejakim zdumieniem, iż posiadają równe, jeśli nie większe możliwości osiągania i przeżywania orgazmu jak ich partnerzy. Bezpowrotnie minęły czasy, gdy kobieta zdolna do erotycznej ekstazy była uważana za dziwny wyjątek wśród przedstawicielek własnej płci. Pragnące decydować o włąsnym ciele i na równych prawach czerpać ze sfery intymnej, pragną i oczekują satysfakcjonującego współżycia. Choć trudno zaprzeczyć, iż dla kobiety emocjonalne i zmysłowe aspekty związku splatają się w harmonijną jedność z jej erotycznym spełnieniem, często oczekuje ona także poprowadzenia ku szczytom czysto fizycznej przyjemności.

Kobieca satysfakcja

Nawet jeśli we wszelkich wariantach pozycji klasycznej kobiecie przypada rola mniej lub bardziej pasywna, ważne, by przez cały czas jej strefy erogenne otrzymywały taką porcję właściwej stymulacji, która zapewni seksualną satysfakcję. Inna sprawa, iż dla każdej kobiety satysfakcja może oznaczać coś innego. Dla wielu pań spełnienie bywa równoznaczne z orgazmem, inne utożsamiają je z zaspokojeniem potrzeby zaangażowania i współuczestnictwa w zbliżeniu na równi z partnerem. Jeszcze inne powiedzą, iż zadowala je w pełni poczucie emocjonalnej i fizycznej intymności, niezależnie od tego, czy podczas zbliżenia osiągają orgazm.

Zachowania seksualne podlegają zmianom i nastrojom w tym samym stopniu, jak wszystkie inne życiowe i psychologiczne funkcje człowieka. Bywają ekstatyczne, namiętne i prowadzące oboje partnerów najprostszą drogą do orgazmu, albo spokojne, wyważone i przytulne – niemal jak przyjacielski uścisk. Większość par spogląda na własne współżycie dość realistycznie, nie oczekując, by przy każdej okazji „zadrżała pod nimi ziemia”. Pomimo to, jeśli mężczyzna przybiera już dominującą pozycję „na górze”, powinien nauczyć się do pewnego stopnie świadomie kontrolować swe ruchy, jak również szybkość narstania podniecenia. Czasami lepiej na chwile zwolnić tempo, tak by zbliżenie nie przeminęło zbyt szybko, a partnerka zyskała także pewien wpływ na jego przebieg, dzięki czemu oboje mają większą szansę na osiągnięcie satysfakcji.

Czas trwania zbliżenia zależy już tylko od was. Warto przy okazji przeanalizować wcześniejsze doświadczenia oraz stopień fizycznego i emocjonalnego zaspokojenia, odczuwanego subiektywnie przez każde z was w trakcie i po zakończeniu miłosnego seansu.

Współczesnych par nie zadowala już seksualne spotkanie trwające zaledwie kilka minut. Z drugiej strony wielu mężczyzn, poważnie zaniepokojonych i zestresowanych „koniecznością” zaspokojenia partnerki, w kontroli swych reakcji posuwa się aż do przesady, co bywa rozwiązaniem niezbyt szczęśliwym, prowadzącym często do nadmiernego przedłużenia i „mechanizacji” ruchów frykcyjnych, zaburzających miłosne zestrojenie i odbiegających daleko od oczekiwań kobiety.

Rosnąca świadomość seksualna i coraz bardziej otwarte spojrzenie na sprawy płci doprowadziły do zmiany wielu podstawowych, głęboko zakorzenionych wzorców męskich seksualnych zachowań. Zaledwie kilkadziesiąt lat upłynęło od chwili, gdy amerykański uczony Alfred Kinsey na podstawie wyników swych badan stwierdził, iż większość ankietowanych mężczyzn ejakulację w ciągu dwóch pierwszych minut zbliżenia uważa za zdrową normę. Większość współczesnych panów wie o kobiecych reakcjach znacznie więcej; do wyjątków nie należą także mężczyźni pytający o partnerkę, co sprawia jej największą przyjemność.

Ważne, by dwoje ludzi stale poszukiwało możliwości rozwijania naturalnego potencjału, pozwalając sobie na spontaniczność, lecz jednocześnie nie gubiąc gdzieś po drodze naturalnej wrażliwości na uczucia, doznania i reakcje swych partnerów w miłości.

Jeśli mężczyzna podczas zbliżenia przyjmuję pozycję dominującą, powinien sprawdzić, czy partnerka jest w stanie dostosować swe ruchy do jego, co zapewni jej pełnię seksualnych doznań. Można to osiągnąć dzięki ostrożnemu drażnieniu wrażliwych stref łechtaczki rytmicznymi ruchami podbrzusza, lekkiemu uciskaniu dłonią zewnętrznych narządów płciowych lub delikatnemu głaskaniu łechtaczki opuszkami palców.

Urozmaicenie ruchów

Gdy kochankowie osiągną doskonałą zgodność, rytm i intensywność ich ruchów wydają się płynąć jak muzyka. Zestrojenie i harmonię osiągają zazwyczaj dzięki wzmagającej podniecenie, długiej i urozmaiconej grze wstępnej lub pozytywnej zażyłości, akceptacji i znajomości swych ciał, potęgowanej i rozkwitającej w atmosferze wzajemnego zaufania.

W pozycji klasycznej wzbogaceniu i rozszerzeniu zakresu doznań seksualnych obojga partnerów może sprzyjać kilkakrotna zmiana uożenia czy kąta nachylenia ciał podczas zbliżenia, a także urozmaicone manewry miednicy. Ważne, by mężczyzna nie wykonywał swych ruchów w monotonnym, nazbyt regularnym i łatwym do przewidzenia tempie. Mało prawdopodobne, by takie zbliżenie dostarczyło partnerce przyjemnych wrażeń, i to nie tylko z powodu niedostatecznej stymulacji okolic łechtaczki, lecz przede wszystkim dlatego, że odbywany w ten sposób akt seksualny wyda się jej automatyczny, nużący lub wręcz nieprzyjemny. Jeśli już do takiego zbliżenia dojdzie – a zdarza się to, niestety, nawet w najbardziej udanych związkach – myśli spoczywającej w ramionach partnera kobiety ulatują daleko od wspólnej sypialni. Czując, iż jej umysł i uczucia opuściły ciało, pragnie jedynie, by zbliżenie jak najszybciej dobiegło końca.

Ruchy miednicy, czasem dziki, namiętne i nieokiełznane, a czasem wyważone i cudownie subtelne, zależą od intensywności napięcia i seksualnej energii, szukającej ujścia w danym momencie zbliżenia. W pozycji klasycznej daleko większą swobodę ruchów ma oczywiście mężczyzna, lecz nawet tu oboje partnerzy powinni skupić swe wysiłki na osiągnięciu synchroniczności i płynności, unikając przypadkowych „zderzeń i tarć”. Łagodne kołysanie biodrami z boku na bok umożliwi doskonałe zestrojenie, jednoczesne, koliste ruchy bioder dostarczą niezapomnianych i podniecających wrażeń.

Jeśli wypadniesz z rytmu, nie wahaj się przyznać, iż potrzeba ci chwilowego odprężenia i zwolnienia tempa. Postarajcie się tylko rozluźnić, głęboko oddychać i utrzymać wzrokowy kontakt, a uczucie harmonii i zestrojenia niebawem powróci. Jeśli zajdzie potrzeba, możecie pozostać w tym samym stanie ducha dość długo, ograniczając się do nieznacznych poruszeń biodrami, zapewniającymi minimum koniecznej stymulacji, by ukryty w pochwie członek partnera nie utracił swej erekcji. Potem pozwólcie uczuciom podniecenia osiągnąć ponownie górne rejestry i skoncentrujcie się na tych wewnętrznych doznaniach, pozwalając im ponieść się stopniowo ku nowemu, nadchodzącemu porywowi ruchów.

Nauczcie się doceniać rozmaitość wrażeń, jakich dostarcza członek penetrujący kolejne głębokości pochwy. Poeksperymentujcie w luźnej atmosferze z płytszymi i głębszymi pchnięciami. bardzo ekscytujące dla obojga kochanków bywa płytkie wniknięcie, zapewniające silne bodźce żołędzi członka i stymulujące najwyższy odcinek pochwy; obie te sfery są wprost usiane wrażliwymi na erotyczny dotyk zakończeniami nerwów.

Głęboka immisja prowadzi do znacznie bardziej intensywnych reakcji emocjonalnych, pogłębiając poczucie spełnienia i łączącej oboje partnerów więzi. Spróbujcie więc koniecznie wzbogacić własne współżycie o tę odrobinę pikanterii i witalności, szukając jego pełni, eksperymentując i urozmaicając pchnięcia, pozycje, nacisk i kąty ułożenia w ten sposób, by dostarczyły jak najwięcej przyjemności wam obojgu. Niech seks stanie się przygodą i zabawą.

Intymność zbliżenia

Każdy mężczyzna powinien bacznie obserwować reakcje partnerki, by nie dopuścić do sytuacji, gdy dzielona z partnerką i odbierana jako inspiracja do zbliżenia intymność gwałtownie znika w gorączce męskiego podniecenia. Niestety, niektórzy panowie w chwili rozpoczęcia stosunku zapominają o całym świecie i z podziwu godną determinacją dążą do orgazmu, zapominając całkowicie o odczuciach partnerek. Bohaterzy innego scenariusza bywają, owszem, świadomi kobiecych potrzeb i dają temu wyraz szeregiem czysto mechanicznych manewrów mających na celu doprowadzenie partnerek do orgazmu, po to tylko, by mogli potem spokojnie zająć się sobą i jak najszybciej osiągnąć swój. Zbliżenie to nie wyścigi czy gimnastyczny pokaz, nie kwestia naciśnięcia odpowiednich guzików we właściwym czasie i w calu osiągnięcia pożądanego efektu. To spotkanie i połączenie dwojga ludzi, oddychających i działających razem, odczuwających i reagujących, poddających się na równi oraz bez reszty smakowaniu fizycznej i emocjonalnej przyjemności niepowtarzalnej chwili.

Na szczęście najnowsze badania dowodzą, że dla wielu aktywnych w tej dziedzinie panów – choć kobieca seksualność pozostaje dla nich nadal cokolwiek tajemnicza – przyjemność partnerek jest równie ważna , jak ich własna. Wielu mężczyzn twierdzi, iż zadowolenie partnerki jest najważniejszym celem ich miłości. Zgodnie z wynikami ankiet, większość z nich uważa, za intymność, czułość i uczuciowość podczas współżycia mają duże znaczenie dla seksualnej satysfakcji kobiety.

Wygodna odmiana

Z punktu widzenia kobiety główna niedogodność pozycji klasyczne polega na ograniczaniu ruchów jej własnej miednicy oraz – za wyjątkiem sytuacji, gdy mężczyzna potrafi dołożyć specjalnych starań i w pełni kontrolować swe ruchy – na niedostatecznej lub nieodpowiedniej stymulacji łechtaczki, która może okazać się niezbędna do osiągnięcia orgazmu.

Jeśli partnerka ma jakiekolwiek kłopoty z kręgosłupem, ta narażająca na dodatkowe obciążenia technika współżycia okazuje się często zbyt męcząca. Jeśli zaś partner jest znacznie cięższy, sama różnica wagi może być dla kobiety uciążliwa i dotkliwie ograniczyć swobodę jej ruchów.

Kobiety oczekujące dziecka reagują naturalnym niepokojem i uczuciem niewygody na samo uciskanie ich brzucha ciężarem męskiego ciała. Także ich piersi bywają bardzo wrażliwe na ucisk, w późniejszym zaś okresie ciąży z oczywistych powodów współżycie w pozycji klasycznej bywa wręcz niemożliwe. We wszystkich przypadkach, jeśli już mężczyzna znajdzie się na górze, powinien bezwzględnie unikać obciążania ciała partnerki swą wagą.

W pozycji klasycznej całą inicjatywę i odpowiedzialność za przebieg zbliżenia bierze na siebie mężczyzna, co nie zawsze go uszczęśliwia, zwłaszcza jeśli jest spięty lub zmęczony. Gdy mimo to pragnie chwili fizycznej intymności i bliskości partnerki, lepiej by ona sama przyjęła postawę bardziej aktywną. Poza tym ,jeśli mężczyzna ma skłonności do przedwczesnej ejakulacji, dobrym pomysłem będzie wypróbowanie jednego z wariantów pozycji z partnerką na górze, pozwalającego na zwolnienie tempa i dającego partnerowi większą kontrolę nad narastaniem podniecenia.